MV AGUSTA
Piękna nazwa. I taka też jest Agusta. 100% Italy.
Ten motocykl jest naprawdę ładny.
To pierwszy motocykl spod znaku Motori Vincenzo Agusta, włoskiego producenta z Mediolanu, który ma cechy motocykla turystycznego. Celowo nie piszę tu, że to pierwszy motocykl turystyczny, bo Agusta to nie typowy turysta. Turismo Veloce znaczy - turystyka szybka. Nazwa ta bardzo dobrze pasuje do tego motocykla. MV Agusta to firma z wielkimi sportowymi tradycjami. Turismo Veloce 800 to motocykl z podzespołami rodem ze sportowych motocykli, ale z wygodną bardziej wyprostowaną pozycją. Jednak bardzo aktywną i zachęcającą do szybszej jazdy. To motocykl, którym pojedziemy szybko bez większego wysiłku. Jej 110 KM z trzycylindrowego silnika naprawdę robi dobrą robotę. Niestety pięknie wyglądający tłumik dość mocno wycisza przepięknie brzmiący silnik. Trzy-cylindrowiec gdy się go wkręca wysoko dźwiękiem przypomina trochę wolnossącą V8 z F1 z dawniejszych lat (tak mi się skojarzyło). Zawieszenie i hamulce dają mnóstwo pewności siebie, od razu czujesz ten motocykl, tak jakbyś nim jeździł przez ostatnie 2 lata. Prowadzenie jest super precyzyjne, masz wrażenie, że każda Twoja reakcja, choćby intencja zmiany kierunku, wprowadzana jest niezwłocznie w życie. To samo dotyczy hamulców. Możesz je kontrolować z wielką precyzją, nie trzeba do tego dużej siły. Jednak jeśli takiej użyjesz, choćby niechcący, motocykl od razu praktycznie staje w miejscu. Zrobiłem tak na dłużej prostej w okolicy Alhabia w Hiszpanii. Sprawdzając przyspieszenie rozpędziłem się do około 140 km/h, kiedy to na drogę wyskoczyło jakieś zwierzątko. Moja reakcja to natychmiastowe mocniejsze naciśnięcie klamki hamulca. Opóźnienie jakie temu towarzyszyło było imponujące, dostępne chyba tylko w stricte sportowych motocyklach. O hamowanie dbają tu 320 mm tarcze z czterotłoczkowymi zaciskami Brembo z przodu i 220 mm tarcza z tyłu. Motocykl waży zaledwie 191 kg na sucho. Wyposażony jest w pół-aktywne zawieszenie SACHSA lub Marzocchi w zależności od wersji.
Opony są w rozmiarze 120/70 ZR17 z przodu i 190(!)/55 ZR17 z tyłu, rozmiar typowy dla „ścigacza” a nie motocykla turystycznego.
Elektroniczny wyświetlacz jest ładny, kolorowy, ale ma tak dużą ilość informacji, że robi się nieczytelnie - trzeba na spokojnie sobie stanąć i się tego nauczyć. Później jest ok. Agusta posiada bogate wyposażenie - można zmieniać tryby jazdy (Rain, Turismo, Sport - nie jestem pewny tych nazw…), zmienia się wtedy charakterystyka silnika i jego moc. Można ustawiać zawieszenie, w zależności od obciążenia - jednym przyciskiem w menu. Można ustawić działanie kontroli trakcji i ABS’u, jest 8 poziomów czułości, można też wyłączyć je całkowicie. Do dyspozycji mamy grzane manetki, sterowanie przepustnicą za pomocą ride by wire, czujnik przechyłu do kontroli trakcji i ABS’u, elektroniczny quick shifter, tempomat.
Do tego jest jeszcze zintegrowany w motocyklu sensor GPS, który po pobraniu odpowiedniej aplikacji będzie dostarczał nam informacji z przejechanych tras. Prędkości, przyspieszenia, opóźnienia, pochylenia, uślizgi kół. Jak dla mnie to są wszystko bajery, bez których da się przeżyć. ,ale jak już dają - to czemu nie. Najważniejsze, że te bajery nie przeszkadzają i że jest tak, że pokochasz to jak ten motocykl jeździ. Jak brzmi i jak wygląda! Czy kupiłbym MV Aguste do zadań turystycznych - zdecydowanie nie.
Ale to nie jest taki motocykl. To bardziej „ścigacz” w wygodnym wydaniu, którym jak zechcesz to pojedziesz w na wycieczkę w Alpy, albo na pobliski tor. Motocykl, który dostarczy Ci mnóstwo frajdy, w mieście, na torze i szczególnie na krętych górskich drogach - bo do tego został stworzony. Do szybkiego, płynnego, ale również lekkiego pokonywania krętych dróg pokrytych doskonałym asfaltem. A przy okazji nie widzę problemu, żeby założyć mu kufry i pojechać gdzieś dalej i nie zmęczysz się przy tym. Nie da Ci takiej wygody jak „turystyczne enduro”, ale one nie dadzą Ci takiej frajdy z jazdy. Mogę się założyć, że MV Agusta nie sprzeda tych motocykli wiele… Ale im nie o to chodzi. To nie są motocykle, które mają się sprzedawać jak GSy. Myślę, że oni byliby z tego niezadowoleni. To motocykl dla indywidualisty, dla kogoś kto może zrezygnować z kilku praktycznych rzeczy na korzyść motocykla, którego będzie miał jako jedyny w mieście. To też motocykl klasy PREMIUM, z tej półki, a może nawet wyżej jak DUCATI. I niestety za te premium trzeba zapłacić… Motocykl kosztuje w podstawowej wersji lekko ponad 17 000 euro - czyli około 70 000 zł. W topowej wersji „Lusso”, która oznacza „luksusowy” ponad 19 800 Euro - czuli około 83 000 zł. Więc bardzo, bardzo dużo… Za tą kwotę można mieć nową Ducati Multistradę 1200s lub nowe BMW S1000XR, a więc motocykle o podobnych cechach, jednak bardziej uniwersalne i dużo mocniejsze. Mi w TurismoVeloce brakowało właśnie trochę więcej mocy i trochę więcej miejsca, zarówno dla kierowcy i dla pasażera.